środa, 22 października 2014

Rozdział 2


~ Harry ~

    – Przyjdziesz dzisiaj wieczorem na imprezę, no nie? – zapytał Louis, kładąc ręce na moich ramionach. Wziąłem kolejny buch papierosa przed zgaszeniem go butem.
    – Jasne, że tak – szyderczo odparłem, – Może Ci się wieczorem poszczęści, eh? Minęło sporo czasu Styles. Musisz wrócić na tor – Louis się uśmiechnął. Odparłem cichym chichotem, – Taa, może. 
     Wbiegłem na dębowy schody, otwierając białe drzwi do mojego pokoju. Ściągnąłem spodnie i koszulę, wciągając na siebie starą parę szarych dresowych spodni. Przerwało mi irytujące brzęczenie mojego telefonu. 
    – Halo? – splunąłem. 
    – Co do twoich spodni się rano wczołgało Styles? – zachichotał Liam, – Liam, czego do cholery chcesz – warknąłem bardziej wkurzony, – Masz być bardzo zadowolony z wiadomości, jaką dla Ciebie mam. – Mogłem praktycznie usłyszeć uśmiech w jego głosie. 
    – No więc, czekam – westchnąłem zirytowany. 
    – Znalazłem ją. 
    – Kogo? 
    – Ją. Twoją dziewczynę. Paris. Paris Resse – poczułem jak moje oczy się powiększają. 
    – P-Paris? – jąkałem się. Przebiegłem palcami po włosach. 
    – Ciemne brązowe włosy, niebieskie oczy? Nie można było jej przegapić. Ona jest piękna. 
    – Ale kurwa jest moja – warknąłem, – Gdzie ona do cholery jest? – Będzie dzisiaj wieczorem na imprezie. Przywieziemy ją z Niall'em  – powiedział Liam. 
    – Znakomicie – uśmiechnąłem się złośliwie. 

***

     Wziąłem kolejny niewielki łyk tequili, a moje oczy skanowały zapełniony pokój w poszukiwaniu jej. Była tutaj, wkrótce będę ją kurwa miał. Chciałbym być w stanie, zadzwonić do niej sam. Całe pięć lat przemieszczałem się z miejsca na miejsce, morderstwo za morderstwem, pocisk za pociskiem, opłacało się. Muszę być psychopatą. Zabijanie tych wszystkich niewinnych ludzi. Patrzę w przeszłość i nawet nie wiem dlaczego to robiłem. Czy policja mnie złapie? Nie kurwa. Oni aresztowali wszystkich złych ludzi, głupie gnojki. 
    – Siemaaaa... – Niall powiedział niewyraźnie, potykając się na kanapę naprzeciwko mnie. Zerknął na mojego drinka.
    – Niall, jak u licha chcesz wrócić do domu? – zaśmiałem się, podając mu drinka, – z Liamem i jego Bożonarodzeniową laską, Noelle – zaśmiałem się na jego "żart."
    – Ziom, musisz popracować nad tymi swoimi żartami. Idę się odlać, postaraj się nikogo nie zgwałcić – wstałem z mojego miejsca, po czym udałem się do łazienki, otwierając niebiesko, granatowe drzwi. Walenie w klubie, trochę się uspokoiło, jednak nadal wibracje przechodziły przez moje ciało. Po skończeniu sprawy, zapiąłem spodnie i umyłem ręce. Popchnąłem drzwi, aby się otworzyły, prawie uderzając dziewczynę w twarz. Wyglądała tak, znajomo. 
     "Ciemne brązowe włosy, niebieskie oczy? Nie można było jej przegapić." – słowa Liama krążyły w mojej głowie. Opis dokładnie pasował do dziewczyny. Czy to może być ona? Podszedłem do dziewczyny, mocno łapiąc ją za ramię, ciągnąc w kierunku tylnej części klubu. Muzyka była tak głośna, a ogrom ludzi, spowodował że nikt nie zauważył jej zniknięcia. Spojrzałem w dół na nią, ponieważ była dość niska. To była ona. To była moja pieprzona Paris. 
     – Co robisz bracie? – powiedziała niewyraźnie. Jej akcent był zmieszany, przez jej wszystkie przeprowadzki; angielski przejął górę, ale amerykański też można było usłyszeć. Brzmiała cicho, jeśli mogę tak powiedzieć. Jej mała dłoń, wplątała się w moje włosy, gniotąc je delikatnie poprzez chichot. – Masz kręcone włosy – zaśmiałem się na jej żarcik, zanim zanurzyłem głowę w dół, do jej ucha. Musnąłem jej ucho, wywołując u niej biadolenie. 
    – Tutaj jesteś kochanie – odetchnąłem, ściskając ją w tali. Moje usta powędrowały w dół jej szyi, delikatnie pociągając za jej sukienkę, była dość krótka. Rozłożyłem wargi aż do obojczyków, szorstko całując. 
    – Znalazłem Cię – uśmiechnąłem się. Jej ręka pociągnęła mnie za włosy, powodując warczenie. Kurwa potrzebowałem jej. Potrzebowałem jej natychmiast.
     Chwyciłem ją za przedramię i przeciągnąłem przez ogrom spoconych ludzi, wyszliśmy na parking. – Hej, Hej! Gnieciesz mi sukienkę! – splunęła. Byłem zaskoczony jej postawą, – I dlaczego do cholery mnie dotykasz? Nie wiem kim kurwa jesteś! Pieprzony draniu puść mnie! – piszczała z płaczem, próbując wyciągnąć rękę z mojego uścisku. Co kurwa?
     Wyśmiała mnie, dumnie idąc w kierunku klubu. Przyciągnąłem ją z powrotem, mocno przyciskając do piersi.
    – Gdzie chcesz iść? – warknąłem, – Na pewno z dala od Ciebie – warknęła, próbując uciec z mojego szorstkiego uchwytu, jednak trzymałem ją mocno. – Zdajesz sobie z tego sprawę, że nigdzie nie pójdziesz, Prawda? – uśmiechnąłem się. – Nie będziesz mi mówił co mam robić, pieprzona dupo. – Pieprzona dupo?
     Popchnąłem ją na samochód – Powinnaś uważać na swój język kochanie, – chwyciłem jej nadgarstki mocniej, a małe łkanie wydobywało się z jej ust. – Pozwól mi odejść – Nie tym razem, skarbie. Spędziłem wiele czasu by Cię znaleźć. Spodziewam się nagrody – moje usta wessały się w jej skórę w okolicach szyi. Ręce wędrowały po jej ciele, zachwycając się każdą wypukłością. Wzdychałem ostro; jej zapach był jak słodki jaśmin, nie znałem tych perfum. Muskałem zębami jej zaczerwienioną skórę.
    – Moja – wyszeptałem przyciskając jej usta do moich. Jej ręce od razu chciały mnie odepchnąć, ale się nie dałem. Docisnąłem ciało do jej, zwiększając ciepło między nami. Było cholernie gorąco, jak w piekle. Mój język wślizgnął się do jej ust, walcząc. Rękami chwyciła moje bicepsy, mocno je ściskając. 
    – Cholera, Paris – jęknąłem w jej pulchne wargi. Odsunęła się, a uśmieszek powstał na jej czerwonych ustach. – Skąd wiesz jak mam na imię? – uśmiechnąłem się, wpychając ją do samochodu.
    – Mam swoje sposoby.
     Wspiąłem się na miejsce kierowcy, wpychając klucze do stacyjki.
    – Gdzie mnie zabierasz? – zapytała, jej głos brzmiał na przestraszony.
    – Do domu – uśmiechnąłem się, wprowadzając samochód w ruch i przyśpieszając. Paris nie powiedział nic przez całą drogę, milczała. Jedynie słyszalne były jej podmuchy powietrza, dając mi znak, że żyje; żyje, oddycha, je.

~ Paris ~

     Zatrzepotałam powiekami, powoli je otwierając, ale szybko je zamknęłam. Jasne światło przedostawało się z wielkiego okna, oślepiając mnie. Wielkie dudnienie w mojej głowie, spowodowało, że spadłam na podłogę z hukiem.
    – Ałć, cholera – przeklinałam pocierając skronie. Stałam kołysząc się, rozglądając dookoła. To nie był mój pokój, ani mój dom. Gdzie ja kurwa byłam?
    – Widzę, że bestia wstała – odezwał się głos za mną. Instynktownie odwróciłam się w kierunku wypadających słów. Wysoki chłopak stał w drzwiach, z uśmiechem przyklejonym na twarzy. Jego znudzone oczy, snuły po mojej figurze.
    – K-kim ty jesteś? – zapytałam z niejasnym spojrzeniem. Krętowłosy chłopak zmarszczył brwi.
    – Nie pamiętasz? – potrząsnęłam głową, patrząc w dół. Powinnam czuć się źle, niepamiętająca kogoś, kogo nigdy wcześniej nie spotkałam? Chłopak westchnął, – Jestem twoim chłopakiem – przełknęłam własną ślinę, – Słucham? – wyszedł z chichotem. – Mam dla Ciebie Advil* na dole – wymamrotałam ciche "dziękuję" kierując się ledwo za nim po schodach. Moja głowa mnie zabije. Znowu za dużo wypiłam.
    – Oh i Paris kochanie? – chłopak zawołał słodkim głosem.
    – Skąd wiesz jak mam na i...
    – Zaraz odświeżę ci pamięć. Bardzo szybko – zachichotał.
     Przełknęłam, co to ma znaczyć? Weszliśmy jak mi się wydaję do kuchni, gdzie chłopak z kręconymi włosami dał mi dwie tabletki i szklankę wody. Szybko wepchnęłam pigułki do ust, popijając wodą. Ten chłopak ma dziwne wahania nastroju.
    – Paris, możesz mnie nie pamiętać, ale jestem Harry – uśmiechnął się. To nie był jeden z tych wielkich życzliwych uśmiechów , a ten mały jeden sarkastyczny.
    – Oh, Ah Harry, dzięki za przenocowanie mnie tutaj. Teraz chyba po prostu pójdę i...
    – Ah, ah, ah – Harry za torował mi przejście. Jego ogromne dłonie, przyłożył do moich małych. Jego głowa zanurzyła się w dole mojej szyi, czułam takie znajome mi uczucie. – Nigdzie nie pójdziesz, księżniczko, – zimne wargi, musnęły moją podgrzaną skórę, a gorące podmuchy powietrza podsycały moje ucho.
    – Mam Cię. Na zawsze – warknął, a nasze usta złączyły się w jedne.

Advil* - lek przeciwbólowy. 

Przeczyłeś/aś? = skomentuj = podziel się swoimi odczuciami ♥


۞

Hej ♥ Teraz rozdział mnie zabił, jaki Harry to cwaniak! Ciekawe czy Paris uwierzy mu w to, że jest jego dziewczyną i straciła pamięć czy coś, ale jestem ciekawa, a wy jak oceniacie rozdział? :D 
   

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 1

" Jak dwa ptaki na otwartym niebie, nierozłączne dusze, Ty i ja "



~ Paris ~

     Zazwyczaj w sobotnią noc robił się szum przed barem. Bar nie był jednym z tych popularnych, składał się z typowych osób jak Danny, który przychodził w każdą sobotę ze swoim kumplem. Samuel, który pił, aby uleczyć swoje złamane serce, albo taki Billy, który nie umiał policzyć nawet do trzech. Zawsze ostrzegałam go przed piciem bez żadnej reakcji, kiedyś straciłam brata, który jechał po pijaku i spowodował wypadek. Bar byłby ostatnim miejscem, w którym chciałabym pracować, ale Lenny dobrze mi płacił, mówiąc, że przekazałam mu parę dobrych rad. To mnie obrzydzało, to tak jakbym używała ciała, aby wyciągnąć od niego pieniądze. 
     Dębowe drzwi zaskrzypiały, kiedy się otworzyły, a dwóch nowych nowicjuszy weszło do środka. Na pewno byli młodzi. Zgaduję, że początek dwudziestki, albo koniec bycia nastolatkiem. Dwóch mężczyzn podeszło do baru, zajmując miejsca naprzeciwko mnie. – Cześć, co dla was? – zapytałam grzecznie z uśmiechem. Chłopak z brązowymi włosami skinął głową do blondyna, tak jakby mieli swój typ rozmowy umysłowej czy coś. 
    – Weźmiemy dwa piwa milady – mówił jeden z blond włosami. Jego akcent był mi obcy, ale zakładam, że był irlandzki. Dałam im szybki ukłon przed chwyceniem jasnych kufli i wypełnienia ich naszym najlepszym piwem. Położyłam dwa kufle z piwem przed chłopakami, szybko spojrzeli z szerokim uśmiechem. Obróciłam się, aby wyczyścić jakieś używane szklanki i obsługiwać stałych bywalców. 
    – Oh Paris, dlaczego ona mnie zostawiła? – Samuel westchnął, biorąc łyk swojego szóstego piwa. – Nie mam pojęcia, Sam. Popełniła okropny błąd, jestem tego pewna. – Uspokajałam go, kiedy ruszał swoimi rękami w górę i w dół. – Ale zrobiłem wszystko Paris! Naprawdę wszystko! – szlochał na mojej klatce piersiowej. Miałam z nim do czynienia przez tydzień, czy jakoś tak, większość ludzi uznałaby go za denerwującego, ale naprawdę wiedziałam co przeżywa. Jego dziewczyna po dwóch latach, rzuciła go; nigdy nie wyjaśniła dlaczego, po prostu wyszła bez słowa. – Sam, będzie dobrze. Obiecuję – szepnęłam, całując go w policzek, przyciągając go w uścisku. Skinął głową, po czym wypił drinka, a ja wróciłam do pracy. 
    – Paris! Paris Reese! Tutaj! Paris! – odwróciłam się i zobaczyłam twarz Noelle, która trzymała się kurczowo stołu, próbując nabrać powietrza. Dwaj wcześniejsi chłopcy nie opuścili jeszcze miejsca, tylko patrzeli dziwacznie na nią. Wyszedł ze mnie chichot, po czym podeszłam do niej, – O co chodzi, jaskier? – Po kilku kaszlach, spojrzała na mnie z uśmiechem, znałam ją za dobrze. Czegoś chciała. 
    – Noelle... – Ostrzegłam, opierając się plecami o ladę. 
    – Paris, proszę! Eve zaprosiła nas dzisiaj na imprezę. Jest w głównym klubie. Powinnyśmy pójść! Proszę! Zrobię wszystko! Proszę! – błagała rozpaczliwie, szarpiąc mnie za ramię. 
    – Powiedziałaś, w głównym klubie na dole? Cóż, uważam, że jesteśmy zaproszeni na tą samą imprezę. – Nowy głos odezwał się za nami. Chłopak z brązowymi włosami, uśmiechnął się wraz z innymi.
    – No i co związku z tym... – Noelle parsknęła.
    – Cóż, jeśli idziemy na tą samą imprezę, możemy zawieść szanowne panie. Wiecie, aby zaoszczędzić na paliwie i w ogóle  – uśmiechnął się ponownie. Spojrzałam na Noelle, posyłając jej spojrzenie "Ani się nie waż". Noelle uśmiechnęła się – Wiecie co, możemy połączyć się w pary. Byłoby super. Co nie Paris? – potrząsnęłam głową, patrząc w podłogę. Nie ma mowy, zamierzałam iść na tą imprezę, ale ostatnim razem kiedy piłam alkohol, jakby to powiedzieć, o mało nie wylądowałam w domu z jakimś przypadkowym gościem.
    – Dobrze. Będziemy w kontakcie. Tutaj macie mój numer, napiszcie mi adres i o której mamy być. A tak przy okazji, jestem Liam, a tam jest Niall  – uśmiechnął się przed wręczeniem Noelle kawałka papieru.
    – Tak bardzo Cię nienawidzę – mruknęłam do Noelle, po czym się odwróciłam.

***

    – Oh, daj spokój nie chcesz odkryć w sobie trochę atrakcyjności? – Noelle westchnęła, pozwalając lokom opaść na moje plecy. – Nie, nie chcę Noelle. Nie patrzę na każdego wolnego chłopaka na świecie, żeby poczuć się atrakcyjna – westchnęłam. Zadrwiła, po czym odłożyła lokówkę, wtykając kawałek ubrania do moich piersi. – Włóż to, nie obchodzi mnie co chcesz powiedzieć. Jesteś taka męcząca. 
     Jęknęłam, po czym poszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na czarny materiał w moich rękach. Sukienka nawet kiedy leżała nie była za długa, tak do połowy ud. Jeśli szukasz stroju ździry, Noelle pewnie je ma. Westchnęłam i wytarłam pot, po czym wślizgnęłam się w sukienkę. Tak jak myślałam, była zbyt krótka, jak na mój gust. Walczyłam z zamkiem na plecach, ale w końcu się udało. 
    – Paris, nasza bryka już jest! – Noelle zawołała za drzwi. Westchnęłam. Kiedy otworzyłam drzwi, Noelle podała mi czarne obcasy. 
     Ta noc to będzie totalne piekło. 

***

     Jazda samochodem sprzyjała nam poznania siebie. Niall rzeczywiście pochodził z Irlandii, natomiast Liam był z tego samego otoczenia. Mówili, że klub będzie przepełniony ludźmi, dlatego zaproponowali nam, że mamy się ich trzymać tak blisko jak jest to możliwe.
     Kiedy wyszłam z czarnego Range Rover'a, Niall zarzucił ramię wokół mojej talii, przyciskając mnie do jego ciała. Byłam zaskoczona jego ruchem, ale jego dotyk sprawił, że się rozluźniłam. Głośne rytmy wychodzące z klubu były słyszalne i spowodowały, że moje ciało drgało. Jeden z naszej czwórki podszedł do strażnika, Liam mówił coś co spowodowało, że pokiwał głową i wpuścił nas do środka. To nie było to, czego się spodziewałam.
     Muzyka waliła z całych sił w budynku, wszyscy ludzie byli przyciśnięci do siebie, czuć było zapach spoconych ciał i każdy ze sobą się lizał. Niall pociągnął mnie do baru, po czym usiedliśmy.
    – Co mogę dać waszej dwójce? – ciemno włosy chłopak zapytał z uśmiechem i dołeczkami w jego policzkach. Był dość umięśniony jak na jego wiek. Zgaduję, że ma mniej więcej tyle, ile ja.
    –  Poprosimy cztery szoty  – powiedział Niall.
    – Szoty? – spojrzałam na niego. Surowo powiedziałam, że nie zamierzam pić. Niall wzruszył ramionami, posyłając mi uśmieszek. Barman wrócił z naszymi drinkami i delikatnie położył je przed nami. Niall był spragniony, więc wypił pierwszego w mniej niż 10 sekund. – Spróbuj Paris – zachichotał wręczając mi mały kieliszek. Westchnęłam, będę żałować tego następnego dnia. Przechyliłam głowę do tyłu, upijając drink. Znany smak wódki, spowodował, że się wzdrygnęłam. Wzięłam kolejny kieliszek ponownie wypijając.
    – To jest spirytus! – Niall się zaśmiał, a jego niebieskie oczy oświetlały kolorowe światła. Zaśmiałam się, przeczesując jego włosy.
    – Hej! Jeszcze 8 dla mnie i mojej pięknej pani – Niall zawołał do barmana, na co ten skinął głową. Uśmiechnęłam się do niego.
     Kiedy dostaliśmy nasze drinki, ja i Niall zdecydowaliśmy się na wyścigi; kto pierwszy wypije 4 szoty, wygra 5 dolarów. Musi przegrać.
    – 3...2...1...START! – krzyknęłam, podnosząc pierwszy kieliszek i wypijając następne. Po 15 sekundach byłam gotowa. – SKOŃCZYŁAM!
    – Co! Ty oszuście! – Niall krzyknął wstając. Roześmiałam się, machając w bok jego głowy, – Płacisz kolego – na moje słowa zaśmiał się, bez humoru.
    – Rewanż.
    – Dobra. Znowu chcesz przegrać – zaśmiałam się, ponownie siadając.
     Niall do tego czasu zamówił 10 szotów, każdy miał wypić 5.
    – 3, 2, 1 START! – Niall krzyknął w tym samym czasie.

***

     Teraz, nie byłam pewna, w którym momencie zaczęłam być pijana. Niall cały czas chciał rewanż, rewanż i rewanż. Kołysałam się idąc do Noelle, która siedziała i rozmawiała z Liamem.
    – Hej... – gwałtownie usiadłam obok niej. Spojrzała na mnie i westchnęła.
    – Paris, jesteś pijana. O mój Boże, kto to zrobił – trochę się zaśmiała.
    – Blond dzieciak, Naya czy jakoś tak – śmiałam się, opadając głową na stół. Noelle i Liam wymienili się spojrzeniami przed wybuchnięciem smiechem. – Musze siku, zaraz wracam panie.
     Przeciskałam się między spoconymi ludźmi, ignorując wszelkie "hej" i ciągniecie mnie za ramię. Chwiejnie weszłam do damskiej toalety, po czym do kabiny. Po wykonaniu czynności, umyłam ręce, po czym je wysuszyłam.
     Kiedy wracałam, moja ręka nagle została mocno pociągnięta i wylądowałam w koncie.
    – Co robisz bracie? – starałam odepchnąć się od twardej powierzchni. Spojrzałam w górę, wpatrując się w twarz wysokiego mężczyzny, jego ciemne loki przykrywały jego twarz, a jego zielone oczy patrzyły w moje. Potargałam jego włosy, co wywołało u mnie chichot.
    – Masz kręcone włosy – śmiałam się, mierzwiąc je. Nie uzyskałam od niego odpowiedzi. Zamiast tego pochyli głowę w dół mojej szyi; jego ciepły oddech łaskotał moją skórę. Delikatny pocałunek został złożony pod moim uchem, cichy jęk wydostał się z moich ust.
    – Tutaj jesteś kochanie – miał zachrypły głos. Długie, smukłe palce owinęły się wokół mojej tali i spoczęły na biodrach. Delikatnie się uniosły. Jego usta całowały z niecierpliwością moją szyję, ciągnąc za brzeg mojej sukienki. Jego loki łaskotały mnie po szyi. Wplątałam palce w jego włosy, powodując, że warknął. Ponownie zaczął muskać, po czym zanurzył się w dół moich obojczyków.
    – Znalazłem Cię.

Przeczyłeś/aś? = skomentuj = podziel się swoimi odczuciami ♥


۞

Hej ♥ OMG, jaki ten rozdział jest lslfghdfkhsfkhj, Harry końcówką mnie już rozwalił. Kurdeeee już kocham te ff, normalnie awww haha :D a wy jakie macie odczucia? Jak myślicie co będzie dalej? :*
     

czwartek, 28 sierpnia 2014

Prolog

     Nocne, rześkie powietrze, ocierało się o twarze młodych przechodzących dziewczyn, powodując na ich bladej skórze, dreszcze. Przyciągnęła boki czarnego płaszcza, bliżej swojego ciała. Paris wiedziała, że spacerowanie samej o drugiej nad ranem, jest niebezpieczne. Jej dom był tylko o blok dalej od baru Lenny; który nie był najgorszy, ale otoczenie czyniło go potwornym.
     Pijani mężczyźni podglądają chodniki zza ukrycia, szukając kogoś do domu. Wokół stoją pół nagie prostytutki, które mają nadzieje, że zarobią trochę gotówki. Paris zadrżała na myśl, że ktoś próbuje ją zabrać do domu. Szła wolnym tempem, starając się dojść do domu tak szybko, jak tylko to możliwe.
     Uliczne lampy, oświetlały na chodniku drogę dziewczyny, jakby miały zaprowadzić ją do domu. Na ulicy było cicho. Za cicho.
     Harry obserwował dziewczynę, wybierając te same tempo co ona. Uśmiechnął się do niej; tak niewinnie. Zamyślił się. Szedł jej tropem, starając się zachować długie, ciche kroki. Harry byłby pod jej domem w mgnieniu oka. Paris poczuła wzrok Harry'ego na sobie, wiedziała, że ktoś za nią jest. Narzuciła sobie szybsze tempo, zrywając się do biegu, cicho sobie dziękując za dołączenie do biegów krajowych przez jej szkolne lata. Harry był zaskoczony, dlaczego miałaby przed nim uciekać? Nikt nie uciekał przed Harry'm. Nikt. Paris skręciła na chodniku do jej domu, wkładając srebrny klucz do drzwi. Harry zatrzymał się za krzakiem, obserwując ją. Słuchał w jaki sposób przeklina, kiedy klucz nie chciał odblokować drzwi, patrzył jak luźny kosmyk włosów otulał jej twarz, zanim ostatecznie zrezygnowała z próby otwarcia beznadziejnych drzwi.
     W tym momencie, Harry wiedział, że chce ją mieć. Że jej pragnie. I musi ją mieć.

     Harry jednak nie wiedział, że spędzi 5 lat na staraniu się zdobycia jej. 
     Paris jednak nie wiedziała, że jej życie będzie zrujnowane. 


Przeczyłeś/aś? = skomentuj = podziel się swoimi odczuciami ♥


۞

Cześć ♥ Omg, omg omg! I jak wrażenia po prologu? Jestem bardzoooo ciekawa, jak to wszystko się zacznie, najbardziej zaciekawiły mnie dwa ostatnie zdania. A jak wasze odczucia? :D 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zapowiedź

     Harry Styles spędził pięć lat swojego życia, uganiając się za Paris Resse. Paris jest nieświadoma Harry'ego, chociaż wie kim jest. Co zrobi Harry, aby osiągnąć swój cel, zdobycia Paris?


    – Harry, dlaczego chcesz o nią rywalizować? – Louis zapytał chłopaka, chowającego walizkę do czarnego Audi.
    – Dobrze wiesz dlaczego chcę – Harry jadowicie splunął na przyjaciela.
    – Robię to dla wyścigu.










۞

Witam ponownie. Tak, tak fanfictiony strasznie mnie wkręcają, ale jakieś 3 miesiące temu pisałam wam, że mam zamiar zacząć Pursuit. Zgoda jest, z autorką sobie piszę więc wszystko legalnie. Mnie już bardzo zaciekawił prolog, a was? Jeśli tak, kieruję was do zakładki Informowani, gdzie możecie podać swoje twittery, blogi, aski itp, a będę was zawsze informować. No to do prologu :)